Re: Kawały
: 24 grudnia 2015, 12:59 - czw
Dzisioj zajmjymy sie potrawą zwaną: Karp.
Jak wiadomo niektórym osobom, karpia już od wieluset lat przyrządzo sie na śwjyta.
A więc co nom bydzie potrzebne do przyżondzynia karpia:
karp, 1/2 kg mąki, sól, jajca, woda, nóż, trocha sadyzmu (tego nie cza szukać na półkach).
Kupujymy karpia w wyznaczonym sklepie, przynoszymy do dom i wpuszczomy do wanny. Wskazane by było, aby karp pływoł w wodzie bez dodatków: płynów do kąpieli i innych. Aha, chciołbych przypomnieć, że woda do wanny należy wloć przed wpuszczeniem do nij karpia. Kiedy już uczyniymy wszystko po kolei, przystympujymy do planu adaptacji karpia w naszyj wannie. Staromy się karpiowi udowodnić, że bydzie u nas mioł naprawdy rajskie życie, aż... do śmierci. Wyrażomy się w sposób kulturalny przy rybce. Podczas korzystania z chaźla zasłaniomy karpiowi łoczy czymś, lub oddzielomy wanna parawanym od reszty świata. Po załatwieniu swoich spraw spuszczomy woda bardzo cicho, a wyłażądz z chaźla godomy dzienki za towarzystwo
Obcowanie z karpiem przybliżo nos do niego, staje sie ufniyjszy, a co za tym idzie jego trawienie przebiego znacznie gibcij. Pamientyjmy o tym, aby rybie w wannie nie dostarczać zbyndnych sztresów, ponieważ ryba bydzie spjynta i po zabiciu i usmażyniu ryba nam się zbiegnie, skutkiem czego nasza potrawa znacznie zmniyjszy swoja wielkość.
Nadszed czas morderstwa. Karpia należy zabijać etapami. Dzień przed planowanym zabójstwym stajymy się jeszcze milsi i uprzejmiejsi dla rybki. Na momynt przed zabójstwem włażymy do łazienki z młotkiem i obrazkiem. Godomy na głos, że chcymy przybić ten obrazek nad wanną dla naszej kochanej rybuni. Nachylomy się nad wanną i udajemy, że wbijamy gwóźdźa w ściana. Nagle, ni stąd ni z owąd upuszczomy młotek do wody. Karp przyjaźnie nastawiony do nos podpływo do mootka chconc go podnieść i podać nom. Kiedy już podpłynie, momentalnie wkładomy rynka do wody, jednocześnie chwytając motek. Trzymając go w rynce walymy z całyj siły w łeb ryby. Karp zostanie oszołomiony. Wyciągomy go z wody i kładymy na wcześniej przygotowano deseczkę drewniano. Przybijamy go gwoździami do drewna, spiesząc się, aby zakończyć przed ocknięciem się karpia.
Kiedy już ryba dojdzie do siebie, bydzie zaskoczono naszą pomysłowością, ponieważ, jeśli bydzie chciała nom pitnoć do kanalizacji, deska nie pozwoli jej się zanurzyć, a gwoździe uniemożliwią machanie łogonym. Teraz ryba jest już unieruchomiono i bezsilno. Nie bacząc na złowieszczy wzrok naszej ofiary, wykłuwamy jyj łoko, którym się na nos patrzy. Zapobiego to stresowi z naszej strony, a rybie dajemy ulga przed ujrzeniem własnyj śmierci. Wypatroszając ryba, wnętrzności wyciepujymy na balkon sąsiadów (z myślą o ich kocie). Przy pieczeniu postympujemy jak z kotletym schabowym.
P.S. Jeśli ryba pochodzi z okolic Śląska, to jej ości mogymy wyciągnąć przed upieczeniem za pomocą silnego magnesu.
Jak wiadomo niektórym osobom, karpia już od wieluset lat przyrządzo sie na śwjyta.
A więc co nom bydzie potrzebne do przyżondzynia karpia:
karp, 1/2 kg mąki, sól, jajca, woda, nóż, trocha sadyzmu (tego nie cza szukać na półkach).
Kupujymy karpia w wyznaczonym sklepie, przynoszymy do dom i wpuszczomy do wanny. Wskazane by było, aby karp pływoł w wodzie bez dodatków: płynów do kąpieli i innych. Aha, chciołbych przypomnieć, że woda do wanny należy wloć przed wpuszczeniem do nij karpia. Kiedy już uczyniymy wszystko po kolei, przystympujymy do planu adaptacji karpia w naszyj wannie. Staromy się karpiowi udowodnić, że bydzie u nas mioł naprawdy rajskie życie, aż... do śmierci. Wyrażomy się w sposób kulturalny przy rybce. Podczas korzystania z chaźla zasłaniomy karpiowi łoczy czymś, lub oddzielomy wanna parawanym od reszty świata. Po załatwieniu swoich spraw spuszczomy woda bardzo cicho, a wyłażądz z chaźla godomy dzienki za towarzystwo
Obcowanie z karpiem przybliżo nos do niego, staje sie ufniyjszy, a co za tym idzie jego trawienie przebiego znacznie gibcij. Pamientyjmy o tym, aby rybie w wannie nie dostarczać zbyndnych sztresów, ponieważ ryba bydzie spjynta i po zabiciu i usmażyniu ryba nam się zbiegnie, skutkiem czego nasza potrawa znacznie zmniyjszy swoja wielkość.
Nadszed czas morderstwa. Karpia należy zabijać etapami. Dzień przed planowanym zabójstwym stajymy się jeszcze milsi i uprzejmiejsi dla rybki. Na momynt przed zabójstwem włażymy do łazienki z młotkiem i obrazkiem. Godomy na głos, że chcymy przybić ten obrazek nad wanną dla naszej kochanej rybuni. Nachylomy się nad wanną i udajemy, że wbijamy gwóźdźa w ściana. Nagle, ni stąd ni z owąd upuszczomy młotek do wody. Karp przyjaźnie nastawiony do nos podpływo do mootka chconc go podnieść i podać nom. Kiedy już podpłynie, momentalnie wkładomy rynka do wody, jednocześnie chwytając motek. Trzymając go w rynce walymy z całyj siły w łeb ryby. Karp zostanie oszołomiony. Wyciągomy go z wody i kładymy na wcześniej przygotowano deseczkę drewniano. Przybijamy go gwoździami do drewna, spiesząc się, aby zakończyć przed ocknięciem się karpia.
Kiedy już ryba dojdzie do siebie, bydzie zaskoczono naszą pomysłowością, ponieważ, jeśli bydzie chciała nom pitnoć do kanalizacji, deska nie pozwoli jej się zanurzyć, a gwoździe uniemożliwią machanie łogonym. Teraz ryba jest już unieruchomiono i bezsilno. Nie bacząc na złowieszczy wzrok naszej ofiary, wykłuwamy jyj łoko, którym się na nos patrzy. Zapobiego to stresowi z naszej strony, a rybie dajemy ulga przed ujrzeniem własnyj śmierci. Wypatroszając ryba, wnętrzności wyciepujymy na balkon sąsiadów (z myślą o ich kocie). Przy pieczeniu postympujemy jak z kotletym schabowym.
P.S. Jeśli ryba pochodzi z okolic Śląska, to jej ości mogymy wyciągnąć przed upieczeniem za pomocą silnego magnesu.